Niekiedy słyszy się opinię, że Polacy wykupując wczasy w hotelu z opcją "all inclusiv" spędzają czas za betonowym murem, nad zimnym basenem z lokalnym drinkiem w ręku. Nie wiem kto i dlaczego stara się rozpowszechniać takie "banialuki", ale z pewnością takie opisy spędzania urlopu nie pasują do  pobytów w Sea Gull Beach Resort w Hurghadzie.

Hotel Mewa, bo tak można przetłumaczyć jego nazwę to jeden z największych (jeśli nie największy) kompleks hotelowy w Hurghadzie. Dwie niezależne plaże nad morzem, dwa kompleksy basenów (także z podgrzewaną wodą), sale gier, salki kinowe (także 3D), restauracje, bary (niektóre otwarte 24 godziny), amfiteatr, mini ZOO, SPA, boiska do piłki  nożnej i siatkowej, sklepy, sklepiki, grill, stojące przy hotelowym nabrzeżu statki wycieczkowe, animatorzy i wszędzie obecna, gotowa pomagać gościom obsługa hotelowa. Z pewnością coś pominąłem - oferta Hotelu Sea Gull jest zbyt obszerna aby całą ja spamiętać.

W takiej właśnie scenerii egipskiego raju znalazła się grupa płetwonurków bazy nurkowej Extreme-Dive znad jeziora Głębokie koło Międzyrzecza. Gros czasu spędzaliśmy na statku i w głębinach Morza Czerwonego nurkując i snurkując w poszukiwaniu piękna "wielkiego błękitu". Te doznania jednak tutaj pominę i wrócę do Hurghady, która jest miastem turystów i dla turystów. Jeśli nie pozostawaliśmy w hotelu, to staraliśmy się chłonąć klimat tego miejsca poprzez poszukiwanie w sklepach prezentów i doskonalenie się w sztuce negocjacji handlowych. Targować się można prawie o wszystko i prawie wszędzie. Po co kupować chustę za 5 dolarów jeśli można ją nabyć za dwa lub jednego? Gdy nie targujemy się o cenę pojedynczego przedmiotu, to staramy się targować o rabat od całości zakupów. Handel musi sprawiać przyjemność obu stronom, choć częściej większą korzyść finansową przynosi sprzedającemu niż  kupującemu, dlatego targować się trzeba. Kupowanie bez targowania to obraza dla obu stron transakcji. Gdy już przedmiot pożądania stanie się naszą własnością koniecznie trzeba napić się soku ze świeżych owoców w jednej z pijalni których mnóstwo w całej Hurghadzie, a które łatwo z daleka rozpoznać po związanych w stos tyczkach trzciny cukrowej i wiszących nad wejściem siatkach z owocami. Jeśli nie chcecie pić soku możecie zamówić tradycyjnie parzoną kawę (koniecznie z cukrem) w restauracji lub kawiarni albo posilić się sharmą. Ulice Hurghady "żyją" do późnych godzin nocnych. Jeśli następnego dnia macie zamiar skorzystać z uroków safari na quadach lub wycieczki do Luksoru (polecam) czy Kairu (trochę długo się jedzie), to pora przerwać spacery po mieście i pójść spać, aby następnego dnia kontynuować przerwany spacer.

Nie ważne, czy trafisz na muzułmanina w turbanie czy chuście, czy na chrześcijanina całującego obrazek świętej lub świętego - każdy z nich bez względu na wyznanie chętnie ci pomoże lub z tobą pohandluje - taki jest Egipt, taka jest Hurghada, a tym którzy mówią o niebezpieczeństwie lub terroryzmie powiem tylko - spójrzcie ilu ludzie ginie w Europie, w Polsce na pasach - to jest prawdziwe niebezpieczeństwo, tu trzeba nauczyć się przechodzić przez ulicę.

Zapraszam na spacer po uliczkach Hurghady!

Krzysztof Gwizdała

Więcej zdjęć można zobaczyć w galerii pod linkiem: http://extreme-dive.pl/galeria/zdjecia?album2017&hurghada/-hotel-sea-gull